Każdy kto widział reakcję kota na kocimiętkę, miał zapewne skojarzenie z narkotykowym odurzeniem. Ale skąd ten haj? Co tak naprawdę dzieje się w kocim organizmie pod wpływem tej rośliny? Czy uzależnia i czy na pewno jest bezpieczna dla mruczka?
Kocimiętka – co to za roślina, gdzie występuje?
Kocimiętka (Nepeta) to roślina z rodziny jasnotowatych, rośnie w Europie, Azji oraz Afryce Południowej. Bliska kuzynka mięty pieprzowej, występuje w ponad 200 odmianach. W Polsce najpopularniejszym jej gatunkiem jest dziko rosnąca kocimiętka Naga (można ją spotkać wszędzie – wzdłuż dróg, na polach, w rowach), Fassena – najlepiej nadająca się do samodzielnej uprawy i Właściwa – świetnie sprawdzająca się w lecznictwie. Kocimiętka to bylina tworząca kępy podobne do lawendy. Ma charakterystyczne drobne kwiaty, zebrane w nibykłosy w fioletowym kolorze (rzadziej purpurowym, białym, niebieskim, czy różowym) i szarozielone, pomarszczone liście. Osiąga wysokość od 20 do 120 cm. To bardzo łatwe w uprawie zioło, wiec z powodzeniem można ją hodować w ogrodzie, na balkonie lub w domowej doniczce. Odporna na mróz i suszę roślina, raz zasadzona, rośnie wdzięcznie latami, a długi okres kwitnienia (od maja do września) wabi miododajne owady.
Kocimiętka – skąd nazwa?
Swą potoczną nazwę zawdzięcza temu, że istotnie koty ją uwielbiają. Tarzają się w niej, wąchają, liżą i skubią. Poza tym liście rośliny rzeczywiście przypominają miętę, a zdrobnienie nazwy sugeruje coś miłego, przyjemnego. Angielska wersja „catmint” i „catnip” – też mówi o mięcie i podskubywaniu. Kocimiętka nie mogła się więc nazywać inaczej. Nazwa łacińska zaś (Nepeta) pochodzi od starożytnego miasta rzymskiego Nepi, w którym uprawiano tę leczniczą bylinę. Kocimiętka działa na jedne koty pobudzająco, na inne uspokajająco. W każdym razie układ nerwowykotów silnie na nią reaguje. Nepetalakton – oto związek organiczny, w którym tkwi tajemnica kocimiętki. Zapachem przypomina kocie feromony, nic więc dziwnego, że zdecydowana większość osobników (ok 70%) reaguje na kocimiętkę mruczeniem, miauczeniem, po prostu zachwytem. To rodzaj ekscytacji, podobny do stymulacji płciowej, ze zrozumiałych zatem powodów na roślinę obojętne są maluchy przed 6 miesiącem życia i starsze zwierzęta. Lotne związki kocimiętki są feromonem, który tak silnie działa nie tylko na domowe mruczki, ale tez duże dzikie koty. Kiedyś stosowano tę roślinę jako przynętę w pułapkach na tygrysy. Nepetalakton, zwany kocim „feromonem szczęścia” wykorzystywany jest do produkcji zabawek dla kotów, czy preparatów w formie sprayu. W ten sposób zachęca się wybredne koty do zainteresowania drapakiem, czy legowiskiem, ale też do oswajania z nowym miejscem.
Kocimiętka – właściwości lecznicze
Kocimiętka wykazuje liczne właściwości prozdrowotne. Napar z niej działa przeciwzapalnie, moczopędnie, napotnie, uspokajająco i rozkurczowo, dlatego świetnie sprawdza się jako środek wspomagający leczenie bólu głowy, bezsenności, nerwicy, biegunki, bolesnych miesiączek, czy choroby nerek.
Kocimiętka – czy da się ja przedawkować?
Kocimiętki na szczęście nie da się przedawkować. Receptory węchu kota wyłączają się po 10 minutach i zwierzę przestaje reagować na nepetalakton. Po mniej więcej 30 minutowym odpoczynku, koci węch znów jest w stanie zainteresować się kocimiętkowym wabikiem i futrzak może ponownie wprowadzić się w stan euforii. Zatem właściwie nic złego się nie dzieje jeśli kot sobie od czasu do czasu „poużywa” z kocimiętką. Skutkiem ubocznym może być zniszczenie rośliny – w końcu jak nasz tygrys zrobi w krzaczku kilka piruetów – zdecydowanie ziele to odczuje. Ale jeśli rozpłaszczone gniazdo nam nie przeszkadza – dalej nie ma sprawy. W końcu to pancerna roślina, więc zapewne po krótkiej regeneracji powstanie. Innym skutkiem ubocznym może być niezbyt silna biegunka, ale kot musiałby kocimiętki zjeść naprawdę dużo. To bardzo rzadki przypadek, a dolegliwość sama szybko mija, bez potrzeby weterynaryjnej interwencji.
Kocimiętka – jak podawać ją kotu?
Kocimiętkę można kotu podawać w rozmaitej formie, np. suszu. Są nimi wypełniane poduszki dla zwierzaka lub zabawki. Można go też kotu rozsypać na podłogę. Popularne są wyżej wspominane spraye, którymi można spryskać np. drapak, by zachęcić kota do korzystania z niego, albo transporter, by kot chętniej do niego wszedł i z mniejszym stresem zniósł podróż, lub wizytę u lekarza weterynarii. Nepetalaktonem w postaci olejku można też kotu posmarować łapki. Wszystkie te zabiegi są skuteczne, ale krótkotrwałe. Działać będą do momentu ulotnienia się związku. A dlaczego właściwie kot w ogrodzie tarza się w kocimiętce? Ano dlatego, że w ten sposób rozgniata liście i łodygi rośliny, uwalniając tym samym jeszcze więcej feromonu szczęścia. Znamy ten efekt z kuchni. Wszelkie zioła, po roztarciu ich w palcach – oddają swój aromat ze zdwojoną siłą. Kot nie ma kciuków, więc radzi sobie jak może, a może właśnie się wytarzać w roślinie. Z suszem, my musimy mu pomóc rozgniatając i częstując na zdrowie i dla przyjemności.
Kocimiętka – nie tylko przyjemność
Kocimiętka nie tylko po prostu dostarcza kotu miłych wrażeń. Jest też świetnym motywatorem (zwłaszcza dla leniwych i otyłych zwierzaków), nagrodą w nauce i antydepresantem dla zestresowanych kotów. Do tego, jeśli posadzimy ją na balkonie lub przy tarasie, w letnie wieczory będziemy mogli relaksować się wespół z odstresowanym kotem, bez złowieszczego bzyczenia komarów nad głową.
Kocimiętka – jak ją uprawiać?
Jak już wcześniej wybrzmiało – kocimiętka jest bardzo odporną rośliną, łatwą w uprawie i właściwie bez większych wymagań, może poza tym, że preferuje słoneczne miejsca. Dobrze znosi suszę, glebowe warunki są jej obojętne, nie trzeba jej niczym nawozić, a mróz wręcz lubi. Jej nasionka potrzebują stratyzacji, czyli przemrożenia w wilgotnym środowisku. No nic, tylko ją hodować. Zważywszy na długą listę jej zalet, nie ma się nad czym zastanawiać. Roślinę uwielbiają pracowite i pożyteczne przyjaciółki pszczółki, zaś złośliwe komarzyce i natrętne muchy – o czym była mowa – omijają ją z daleka, czyli cudo nie zioło. Niestety jeśli mamy kocimiętkę w ogródku, jest tylko kwestią czasu, kiedy koty z sąsiedztwa zaczną składać nam wizyty.
Kocimiętka – czy dla wszystkich mruczków?
Kocimiętka jest naprawdę pożyteczną rośliną. Korzyści moc ma z niej człowiek i kot. Nie wszystkie futrzaki jednak są podatne na jej działanie. Wrażliwość na kocimiętkę jest dziedziczna i na jej hipnotyczne walory będzie reagowało około 2/3 kotów. Ta mniejszość, której receptory nie odbierają substancji lotnych zioła, niestety musi obejść się smakiem. No cóż – nawet w kocim życiu nie można mieć wszystkiego…