Kiedy pojawia się w naszym życiu zwierzak, nie myślimy o czasie ostatecznego z nim rozstania. Śmierć jest tematem trudnym, w dyskusjach skrzętnie pomijanym, a przecież tak naturalnym, jak narodziny. Jak zatem mówić o odchodzeniu i czy jest sposób, by przygotować się na ból z nim związany?
Z doktorem Stanisławem poznałam się w okolicznościach radosnych. Właśnie zamieszkała pod moim dachem Frania — kotka, którą świetnie znacie jako zaczyn i muzę FOLKA — najlepszego jedzenia, dla najcudowniejszych czworonożnych przyjaciół. To początek historii, a co było dalej…?
Krótkie życie Frani
Zupełnie normalne wizyty w lecznicy związane ze szczepieniem, odrobaczaniem, pielęgnacją sprawiły, że bardzo szybko zorientowałam się, z jakim lekarzem mam przyjemność rozmawiać. Kompetentny, przyjazny, dowcipny. Pogawędki były krótkie, ale błyskotliwie okraszone specyficznym poczuciem humoru doktora Stanisława.
Frania od początku była słabym kotkiem. Bywałyśmy wiec w gabinecie dość często. Pół roku od pierwszej wizyty, Frania zmarła niestety. Po pięciu dniach walki o jej życie natura wygrała, zabierając kotkę i dewastując moje serce.
Z lekarskiej perspektywy
Pan doktor mocno przeżył fakt, że się nie udało. Ma wprawdzie za sobą mnóstwo tak smutnych sytuacji, ale jak sam podkreśla — do tego nie da się przyzwyczaić. Nie ma znaczenia czy umiera chomik, pies, kot, czy koń. Zawsze jest to poczucie ogromnej straty. W końcu misją lekarza jest ratowanie życia, więc boli, kiedy ono gaśnie.
Doktor Stanisław opowiadał o tym, jak pomóc zwierzakowi odejść, kiedy nie ma już dla niego szans. Jak radzi sobie z sytuacją, gdy okropną wieść o śmierci trzeba przekazać opiekunowi czworonoga. W głosie gościa folktoków, wzruszenie towarzyszące wspominaniu konkretnych historii słychać było wyraźnie…
Zwierzę czy osoba
Fantastyczny lekarz, który prawdziwie kocha zwierzęta, choć nie zgadza się z ich humanizacją. Rozumiem tę postawę, oczywiście jest słuszna, ale moja emocjonalność nieustannie zwodzi mnie ze wzorcowego kursu, którym podąża doktor. Przyznaję więc otwarcie, że jestem klasycznym pet parent’em i zmieniać tego nie zamierzam. Każdy zatem zostaje na dotychczasowych stanowiskach — doktor Stanisław mówi o Frani: „To był kot, nie osoba”, a ja tam wiem, czy raczej czuję swoje, i dla mnie Frania była kimś znacznie więcej niż po prostu istotą żyjącą — miłym futrzakiem…
O śmierci trzeba mówić
Bardzo ważne, by mówić o śmierci w kontekście nieuchronności. Odchodzenie jest bowiem aspektem życia. Nie zmienimy tego, próbując zaklinać rzeczywistość. Narodziny są wstępem, umieranie zakończeniem lub przejściem… (w zależności od wiary) i nigdy nie będzie inaczej.
Życie jest wartością nie do przecenienia, ale przyzwoitość, koleżeństwo, prawdziwość — na co wskazywał gość folktoków — podnosi jakość naszej ziemskiej krzątaniny. Trzeba więc umieć dobrze żyć i starać się — w miarę możliwości rzecz jasna — jak najlepiej odejść.
Jako opiekunowie czworonożnych przyjaciół jesteśmy odpowiedzialni również za ich odchodzenie do „krainy wiecznych łowów”. Koniecznie trzeba o tym pamiętać.